|
|
|
|
|
|
Tawerna pod Kulawym Hugonem
Przemierzałeś bezpieczne ulice, zaciszne gniazdka dla zakochanych. Mijałeś parki, ogrody, pałace, gmachy pełne przepychu.
Byłeś w karczmach, zajazdach, gospodach, gdzie śpiewy, alkohol, kobiety. Widziałeś wiele, z niejednego piec chleb jadłeś, teraz zaś,
zapuszczasz się w doki,
najbrudniejszą i najciemniejszą z wszystkich dzielnic. Z początku nie jest najgorzej, ot smród ryb, więcej mew, jakieś kutry, łodzie.
Ulice zdają się być takie jak wszędzie, ciemne i ponure. Już późna godzina.
Księżyc powoli zbliża się do pierwszej kwadry, choć jego i tak słaby blask
z trudem przebija się przez ścianę chmur.
-Będzie padać.
Przyspieszasz kroku, mijasz zataczających się rybaków, marynarzy. Zwyczajni włóczędzy szwędają się szukając
rumu i strawy po tanich knajpach. Pierwsze krople deszczu zdają się spadać ospale, jakby z niechęcią, jednak już po chwili
rozpoczyna się kanonada wielkich kropel bijących o czerwone dachówki domostw i warsztatów. Widmo zupełnego przemoczenia
odzienia skłoniło cię do poszukania jakiegoś schronienia.
- Do cholery, gdzie tu jest jakaś tawerna?
Mijasz kolejne budynki, kolejne magazyny, gdy nagle do twoich uszu dociera wesoły gwar.
- Kulawy Hugon?
- Co to na Stromfelsa jest?
Szyld wesoło skrzypiący w rytm świszczącego wiatru zachęcał by wejść do środka. Gwar, rozmowy, śpiewy docierały aż tutaj, pomimo
padającego deszczu i wiejącego wiatru.
Uchyliłeś drzwi. Ciepły powiew owiał twoją twarz, w nozdrza uderzył zapach ryby, czosnku i pijanych mężczyzn.
Siedzieli wszędzie. Wszystkie ławy zdawały się być zajęte. Marynarze, włóczędzy, miejscowi, same wymoczki, znające się na swoim
fachu, żyjący chwilą i tym co w kuflu. Obdarci, pijani, podśpiewywali sobie głośno.
Z trudem znalazłeś kawałek ławy do siedzenia. Pięciu mocno już podpitych marynarzy nawet nie
zwróciło na ciebie uwagi. Grali w karty. Przyglądałeś się przez chwilę. Zasady tej gry były dziwaczne, ale
to rozdanie wygrał ten bez oka. Piwo pojawiło się przed tobą. Wysoka, pyzata kobieta bez zbędnych słów
postawiła przed tobą ociekający pianą kufel. W pewnym momencie ktoś głośno krzyknął, zakotłowało się, w tym samym
momencie jakiś grubas wylądował na waszym stole, przewracając wszystko.
O rzesz ty psi synu, już ja cię nauczę suczy pomiocie.
Bójka rozgorzała na dobre. Całe szczęście, że ten stół był na uboczu i wir walki cię niedosięgnął.
Krew trysnęła obficie ze złamanego nosa, a ochroniarze szybko wyrzucili na zewnątrz nieprzytomnego
pijaczynę z krwawiącym nosem. Połamany stół, trochę krwi, zbite trzy kufle oto bilans bójki.
Po chwili wszystko jak gdyby nic wróciło do porządku, wszak nic się nie stało.
Tej nocy wyniesiono jeszcze trzech obdartusów.
Tawerna pod Kulawym Hugonem
Historia Tawerny
Jadłospis
Pożywienie drugiej kategorii
Bruno
Konkursy
Historia Hugona
Legendy
Pieśni i przyśpiewki
Kurtyzany
Najemnicy
Karczmarze
|
|
|
|
|
|
|