|
|
|
|
|
|
Tawerna pod Kulawym Hugonem
Bruno - maskotka tawerny
Nikt dokładnie nie pamięta kiedy Bruno pojawił się w tawernie. Wielu twierdzi, że po raz pierwszy Bruno zawitał do lokalu podczas bardzo deszczowej i zimnej nocy, kiedy to wśród dość licznych klientów tawerny urządzono konkurs w piciu Hugona. Zabawa i trunki tak rozweseliły zebranychi tak odwróciły ich uwagę, że nie wiedzieć kiedy do budynku przydreptał jakiś psiak. Szukając strawy i ciepłego kąta skulił się zapewne gdzieś w kąciku i czekał. W ciągu nocy zginęło kilka kawałków mięsa z talerzy, za co dwum, pewno niewinnym podróżnym mocno się po mordach oberwało. O obecności psa Wolfgang zdał sobie sprawę dopiero nazajutrz, kiedy to będąc pełnym złości za burdel w lokalu kopnął zydel, któy to lądując pod stołem uderzył w coś miękkiego. Wtedy to wydała się obecność psa. Wolfgang nie był skory do zatrzymania psa, niemniej uległ namowom pijących w lokalu. W ten sposób psiak znalazł nowy dom. Szybko przezwano go Bruno i uznano za maskotkę lokalu, szybko też zdobył sympatię wśród stałych bywalców, a karmiony syto pieczonymi szczórami i innymi delikatesami szybko się zadomowił. Jak się okazało Bruno był tylko szczeniakiem, w przeciągu ośmiu miesięcy wyrósł na dużego psa, będącego mieszanką owczarka Reiklandzkiego, wilka, dziwnej odmianny teriera i kilku innych ras, które zapewne nawinęły się przez pokolnia. Niemniej pies jest duży i wygląda bardzo groźnie. co prawda jest dość sapsiony i mało się rusza niemniej potrafi powalić na rozkaz Wolfganga nawet rosłego człowieka. W naturalny sposób Wolfgang stał się opiekunem i właścicielem psa, układając go w taki sposób, by słuchał tylko jego. Wyuczył w nim obojętność dla gości, niemniej na słowo zabij, skacze z przekrwionymi białkami na wskazaną osobę i trzeba go siłą odciągać od ofiary, którą gotów zagryźć.
Bruno ma swoje miejsce przy barze lub przy kominku. Każddemu daje beztrosko głaskać się i drapać za uchem, wyglądając na niegroźnego, kudłatego psa, niemniej należy być czujnym. Już trzy razy zdarzyło się, że Bruno zaatakował bez rozkazu. Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych, nikt jednak nie wie co sprowokowało psa?
Tak więc Bruno leży sobie beztrosko zbierając co ciekawsze kąski, zawsze do dyspozycji Wolfganga.
|
|
|
|
|
|
|