Następstwem wielu nieszczęść, wojen, nieurodzajów, epidemii są ludzkie nieszczęścia, cierpienia i głód. Człowiek, jako istota myśląca i kreatywna radzi sobie w wielu ekstremalnych sytuacjach, również w sytuacji głodu. Bo czyż znane i cenione w Bretonii ślimaki, budzące u niektórych rozbawienie żabie udka, to nie wynik takich właśnie nieszczęść? Gdy nastał głód, ludzie powychodzili na łąki, moczary i w desperacji jedli wszystko, co się do tego choć trochę nadawało.
Odstawmy na bok pożywienie mięsne, zajmę się teraz roślinami które przy odrobinie silnej woli i wyobraźni, zastosować można w kuchni...
Zaznaczam, iż wszystkie nazwy roślin istnieją naprawdę, w języku polskim, wszelkie próby przerobienia ich na potrzeby świata WFRP zakończyłyby się zapewne totalnym zamotaniem i niepotrzebnym wprowadzaniem w błąd.
Manna. W czasie głodu kaszę manną zastępować może bylina z rodziny traw, nazwana manną jadalną, której drobne ziarniki spożywa się w postaci kaszy, stąd inna jej nazwa: kaszyniec. Roślina ta rośnie na błoniastych łąkach w rowach i na obrzeżach wód. Kobiety wiejskie zbierają ziarna tej trawy latem, w lipcu, po rosie. Uderzają przetakiem pod kłosy, strącaj w ten sposób ziarna do wnętrza. Ziarno to przygotowują jak inne zboża (na przykład proso) i gotują z niego kaszę, która ponoć jest nawet smaczna. W niektórych wsiach Imperium zbieranie manny jest tak powszechne, że mówi się nawet o "dzikich żniwach", a ziarniki tej rośliny przynosi się na dwór jako daninę.
Ziemniaki, zgniłe. Gdy zabraknie świeżych, wykorzystać można te przegniłe. Najpierw suszy się je, następnie tłucze, przesiewa przez przetak i z tak uzyskanej mąki kartoflanej robi kluski. Da się je zjeść, zwłaszcza, jeżeli gospodynię stać na szczyptę soli i krztynę tłuszczu.
Komosa biała. Pospolity chwast pól i ogrodów, nazywany również lebiodą lub łobodą. Jej młode pędy, przyprawione dzikim czosnkiem jada się jako jarzynę. Wykorzystuje się również ziarno komosy, które po zmieleniu miesza się z mąką żytnią (w stosunku 1:3) i z mieszanki piecze głodowy chleb.
Pokrzywa. Uchodzi za "szpinak ludu". Z młodszych liści sporządza się cos w rodzaju sałatki. Gdzieniegdzie pędy pokrzywy, po sparzeniu wrzątkiem jada się jako szparagi. Z liści, z dodatkiem ziemniaków, sporządza się wiosenną zupę. Dodajmy, iż pokrzywa jest świetnym środkiem bakteriobójczym, często stosowana do mycia na przykład dzbanów na mleko. Wzmacnia włosy, pijana w postaci wywaru.
Barszcz zwyczajny. Duże zielsko rosnące na łąkach i w zaroślach. Liście i łodygi kwasi się na napój, by potem sporządzić z niego polewkę. Przezorna gospodyni suszy liście barszczu i zakwasza je dopiero zimą lub wczesną wiosną, by mieć co włożyć do garnka w najbardziej głodnych tygodniach na przednówku.
Perz. Ten pospolity chwast również stosowany jest jako pożywienie. Jego podziemne części wykopuje się, płucze, suszy, następnie drobno sieka i miele by dodać do mąki i wypiec chleb. Bogate w cukry kłącza poddaje się też fermentacji i produkuje z nich wódkę.
Dzięgiel. Pospolita roślina bagnistych łąk i wilgotnych zarośli, używana nie tylko do wyrobu wódek o leczniczych właściwościach, jej łodygi i pąki są również jadalne. Podobnie jak łodygi, liście, młode baldachy, główki kwiatowe, pędy, korzenie, bulwy i cebule wielu innych roślin, a wśród nich
rdestu.
Jada się również młode pędy i kwiatostany
ostu, torebki nasienne
grzebieni i pędy
pałki. Niektórzy zbierają i gromadzą zapasy
skrzypu. Roślinami takimi jak
ognicha,
łopucha,
chaber, mak polny, tasznik czy
lipnica też nie są gardzone.
W latach głodu jada się również ostrożeń łąkowy lub warzywny. Zanim chwast zakwitnie, zrywa się jego liście, sieka, gotuje, dokładnie odcedza i tłucze z ugotowanymi ziemniakami. Kto ma, ten dodaje odrobinę masła. Strawa ta nie cieszy się jednak zbyt dobrą opinia, ponieważ po pewnym czasie
ludzie od niej puchną.
Żołędzie dębu dodaje się do mąki zbożowej, a także gotuje się z nich kawę.
Bukiew. Moczona, następnie suszona i prażona w piecu, tak spreparowana łatwo poddaje się łuskaniu i mieleniu. Mąkę z bukwi dodawano do chleba, a dzieci lubią jeść ją tak, jak nasiona słonecznika czy dyni.
Drzewa. Kora
brzozy, mielona i dodawana bywa do mąki na chleb. Gdzieniegdzie ludzie pokrzepiają się sokiem z brzóz i
klonów, uchodzącym za napój bardzo wzmacniający. Głód zaspokoić można również pękami
sosen, baziami
leszczyny i młodymi szyszynkami
świerka, które poddaje się pieczeniu. Wczesna wiosną nacina się korę
brzóz lub wbija weń czopy ze żłóbkiem i wydobywa sok. Spożywa się go na surowo lub dodaje do różnych potraw. Jak już zauważyliśmy, chleb może zawierać różnorakie "produkty" również mąkę z drewna
lipy... Podobno ciasto dobrze rośnie a chleb jest jadalny.
Potrawy głodowe, poza nielicznymi wyjątkami nie należą do smacznych, zwłaszcza że nie używa się przypraw, nawet soli. Sól jest przecież bardzo droga więc kupuje się jej niewiele, i starcza jej zaledwie tyle, by każdy z domowników mógł w trakcie posiłku polizać słoną grudkę.
Jako
guma do żucia z powodzeniem używany może być stwardniała żywica wielu gatunków drzew iglastych.
Tłuszcz. Typową omastą bywa olej lniany. Używa się również starego sadła (starego, żeby lepiej je było czuć) w ten sposób, że gospodyni zawija je w szmatkę i wsadza do gotującej się strawy. To, co zostanie wykorzystywane jest podczas następnego gotowania. Gdzieniegdzie wyrabia się również masło
brzozowe. Na wiosnę, spod kory drzewa wyskubuje się młodą, tłustą miazgę o lekko słodkim smaku i z niej sporządza masło używane do smażenia i gotowania.
Wszelkie użycie roślin, które zastosować możemy w kuchni, ująłem dość skrótowo, zwłaszcza w porównaniu z ogromem możliwości jakie daje nam dzika natura. Dzika - nie ujarzmiona przez człowieka, który przystosowuje ją do własnych celów stwarzając hodowlane gatunki wielu roślin. Gdy jednak słabość i podatność człowieka na zmienne warunki otoczenia stawia go w trudnej sytuacji głodu, natura przychodzi z pomocą, ratując swego dręczyciela roślinami, na które do tej pory nie zwracał on uwagi. Możemy być pewni, że gdyby nie owe rośliny jadalne "drugiej kategorii", ludność Starego Świata miała by duże trudności z przeżyciem niejednej zimy, a niejeden karczmarz z uzyskaniem jako takiego dochodu.
Dominandi