Główna
Warhammer ogólnie
Królestwo
Biblioteka
Kopalnia
Elfie siedliszcze
Obóz goblinoidów
Bestiariusz
Laboratorium Maga
Karczma
Akademia wojny
Komnata wiedzy
Gildia błaznów
Galeria
Rozdroża

Techniki manipulacji
Wypożyczalnia bagażników dachowych


Alea iacta est...


       "Kości zostały rzucone", powiedział Gajusz Juliusz Cezar, przekroczywszy Rubikon... I miał rację... Do dziś wszelkie kości stanowią różnorakie problemy. Księża nie godzą się na ekshumacje zwłok nawet w sprawach zabójstw, wielcy etycy tego świata uważają, że kremacja zaprzecza wszelkim prawą natury. W parówkach większe jest stężenie kości niż czegokolwiek innego (no, może oprócz kaloszy), więc również maniacy rpg zdecydowali popuścić... I tak mamy słynny problem: z kośćmi, czy bez kości, turlać, czy nie turlać... Problem ten był już tak wiele razy omawiany, że nie mogę zrozumieć, jak to jest, że ludziom nadal chce się o tym pisać... Uznałem jednak, że jeżeli wszyscy piszą, wyrażają swoje zdanie, to i ja nie będę gorszy... Bo i dlaczego?
       Otóż od razu trzeba powiedzieć, że turlam... Turlam, ponieważ moi gracze lubią turlać, a także dlatego, że uważam, że rzucanie kostkami nie osłabia klimatu, wręcz go wzmacnia. Bez kostek jedyną wyrocznią staje się sam MG, a MG to człowiek, zaś człowiek opiera swoje wyroki na znanych mu prawach i zasadach. Nie jest w stanie pojąć ich wszystkich, nie jest w stanie w ciągu ułamka sekundy (bo w końcu ma nie zepsuć klimatu długim myśleniem!) zdecydować, czy złodziej wiszący na ścianie domu, opierający się nogami o wąski parapet jest w stanie skoczyć do tyłu, zrobić salto i bez większych problemów wylądować na ziemi, 20 stóp niżej... Taki człowiek pomyśli: Gracz ma pomysł, całkiem fajny. W scenariuszu ma zaraz spotkać się z wielkim złym panem, więc po co go ranić... Albo wręcz przeciwnie... Ten dupek mnie strasznie wkurza... Waży 70 kilogramów i mu się akrobatyki zachciało. Spadnie i skręci sobie obie kostki... A co w takiej sytuacji zrobią kości? Właśnie, tego nikt nie wie. Kości, opierając się na tym, co gracz potrafi, na tym jaki jest i w końcu na najważniejszym, na niezmiennie towarzyszącym nam ryzyku, powiedzą coś zupełnie nie przewidywalnego... Coś, co wprowadza do gry element wspomnianego ryzyka, niepewności... Wiedzy, że nie omylny MG steruje grą, ale także pewien procent... procent decydujący mają te śmieszne figury geometryczne, które (jeżeli się ich nie spiłuje lub nie wyważy) są nieomylne. To dzięki kościom gracz z WW99 zastanowi się: A może jednak będę miał strasznego pecha, nie trafię, a on wykorzysta mój błąd i trafi między płytę stalowego naramiennika, osłony pachy, trzy warstwy kolczugi na lewej piersi i zagłębi swój marny sztylecik -3 do obrażeń w moim sercu? Prawdopodobieństwo jak jeden do tysiąca, ale jest!!! Kości są najbardziej sprawiedliwą wyrocznią, którą pomaga MG... Tyle, że to MG musi nauczyć się z niej korzystać. Ślepe uznanie kostek za jedyne i niepodważalne media może doprowadzić do stanu, w którym mistrz nie będzie miał żadnego słowa w rozgrywce. A przecież wtedy przestałby być mistrzem. Trzeba zapamiętać, że MG jest światem... Działa jednak na takich samych zasadach, jak gracze... Nad nim cały czas stoją Kości... One sprawiają, że gracze przestają się oddzielać od mistrza grubym murem nienawiści... Przestają widzieć go jako sędziego, który niesprawiedliwie wybiera tych, których bardziej lubi, tych, których bardziej szanuje... Których karta jest bardziej kolorowa... Staje się po prostu graczem, który ma tą przewagę, że ma wiele postaci i na dodatek pierwszy widzi wszystko, co się wokół niego dzieje i opowiada o tym innym. Oczywiście nie twierdzę, że kości powinny być używane przy każdej sytuacji... Np. w sprawach takich, jak potrzeby fizjologiczne, zapałanie miłością do pięknej damy, czy też kupienie zgniłych jabłek. Tutaj od razu przychodzi mi na język łacińskie powiedzenie: Aequam memento rebus - "Pamiętaj o zachowaniu równowagi". Kiedy przestaniemy traktować kości jak wroga, okaże się szybko, że potrafią być przydatne. Powiedziałbym nawet, że okres, kiedy MG próbuje się za wszelką cenę wyzbyć kości, stawiając siebie w najważniejszym miejscu, jest chorobą... Schorzeniem podobnym do "Syndromu Gotreka", przez który zapewne przejdzie każdy MG... Ze schorzenia tego jednak dzięki Bogu, większość wychodzi. Często pomagają gracze, którzy jednak najczęściej podchodzą do warhammera, jako do gry... A w grze musi być jakieś ryzyko. Jeszcze jedno porównanie. Próbowaliście kiedyś stworzyć w Pascalu bardzo prosty program do losowania liczb? Może zauważyliście, że tak naprawdę nie jest to liczba losowa, tylko wybrana ze znanego już szyku liczba, przed którą i po której następują znane programowi inne liczby... Albo może korzystaliście z programów do rzucania kośćmi? Może zauważyliście, że pierwsza liczba przy jednym uruchomieniu, a czasem w ogóle, zawsze jest taka sama? Te edytory i Pascal to właśnie MG, człowiek, który z racji posiadania mózgu, korzysta z niego i myśli schematami... Teraz spróbujcie sto razy wyrzucić na nie wyważonej kości jedynkę. Jeżeli wam się uda, sfilmujcie to: Księga Guinessa pewna, jak w banku... Nie będę się chyba dłużej rozwodził...

Yodri

Przejdź dalej



Dzialalnosc zawieszona