Główna
Warhammer ogólnie
Królestwo
Biblioteka
Kopalnia
Elfie siedliszcze
Obóz goblinoidów
Bestiariusz
Laboratorium Maga
Karczma
Akademia wojny
Komnata wiedzy
Gildia błaznów
Galeria
Rozdroża

Techniki manipulacji
Wypożyczalnia bagażników dachowych


Meleficus - przeklęty topór

Maleficus to bardzo stary topór, wykuty przed wiekami w pracowni Yoga z klanu Rudobrodego, znakomitego płatnerza z Gór Krańca Świata. Oręż ten miał w swej długiej, bo liczącej ponad 500 lat historii wielu właścicieli, których oprócz faktu posiadania owego topora łączyła jeszcze jedna cecha, żaden z nich nie zmarł śmiercią naturalną.

Yog był dość dziwnym krasnoludem. Był bardzo niski, mierzył raptem 110cm, był przy tym dość gruby, nawet jak na krasnoludzkie realia. Już w młodości Yog wykazywał wiele cech, które nie przystawały krasnoludowi. Po pierwsze był samotnikiem. Jawnie stronił od pobratymców, nie przepadał za opowieściami przy kuflu, nie lubił gier i sprośnych zabaw, unikał rozmów, biesiad i bójek. Zawsze z boku, zawsze sam ,szybko zyskał sobie miano dziwaka co mu wcale nie przeszkadzało. Samotność dawała mu wiele cennego czasu, który mógł spożytkować na swoje wielkie hobby, wielką pasję- płatnerstwo. Zamiłowanie to tej dziedziny krasnoludzkiego rzemiosła szybko znalazła aprobatę u ojca Yoga, który wprowadził go w podstawy tej trudnej sztuki. Yog oddał się zajęciu całkowicie, studiował stare pisma, pytał i radził się co starszych i wybitniejszych płatnerzy. Jego umiejętności stopniowo wzrastały, z czasem przegonił ojca.

Zwykle każdy rzemieślnik tworzy swoje wielkie, życiowe dzieło, coś, co wybija się ponad wszystko co stworzył, przedmiot który wyróżnia się pod każdym względem, estetyki, precyzji wykonania, trwałości, niezawodności. Także blisko 80 letnie studia Yoga (wszak uczymy się całe życie), poparte wykuciem wielu wspaniałych mieczy, toporów, hełmów, zbroi, tarcz zaowocowały wykuciem topora, który wzbił się ponad wszystko co powstało przedtem i potem z rąk krasnoluda Yoga. Powodów wykucia Maleficusa było kilka. Po pierwsze wielka chęć wykucia dzieła swego życia, po wtóre zemsta. Powód ten jest jak dla krasnoluda dość dobry, by przez całe życie uganiać się za swoją ofiarą, by przemierzyć świat wzdłuż i wszerz, by porzucić wszystko i ruszyć w świat. Yog gotów był zrobić to wszystko, lecz wybrał inny, bardziej wyrafinowany sposób.
Otóż już od najmłodszych (czytaj 20-60) lat, Yog doznał wielu mniejszych lub większych upokorzeń, najwięcej jednak na tym polu zawinił niejaki Gruml Długowąsy, zwany Ciętym. Rasa krasnoludów z reguły nie ośmiesza swoich pobratymców, niemniej dość paskudny charakter Grumla, sprawił Yogowi wiele przykrości. Po pierwsze Gruml zabrał Yogowi Fermide, jedyną krasnoludkę jaka gotowa była żyć z Yogiem. Odbyło się to w ośmieszający dla Yoga sposób, bez rozlewu krwi, ale Yog poprzysiągł zemstę. Przykrości jakich doznał ze strony Grumla było więcej, jak chociażby niby to przypadkowe zniszczenie książki Yoga, złamanie jego ulubionego miecza itp. Zadziwiająco, że przez tak długi czas Yog tłumił wszystko w sobie, ale przyszedł dzień, słodki dzień zemsty.

Wiosna przyniosła Yogowi nowy plan, nowe postanowienie. Wiedział, że tutaj nie dowie się już niczego, że osiągnął to co mógł osiągnąć przy pomocy ksiąg i starszyzny, postanowił iść krok dalej, postanowił wyruszyć w drogę. Jego decyzja była zupełnie nieadekwatna do charakteru, do usposobienia Yoga, była mało logiczna, niemniej w tym właśnie upatrywał swojej szansy. Ufał, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że przyszedł czas, aby ród Grumla poznał smak krwi, aby wszyscy poznali. Jego zniknięcie nie wywołało burzy w społeczności krasnoludów. Zawsze stronił od wszystkich, dziwak, wariat właściwie to pojawiały się nawet głosy ulgi i radości, bo jak twierdzono przez takich to tylko co złego przychodzi. Yog wyruszył w długą i niebezpieczną drogę w samotną wędrówkę ku białym szczytom, na świętą górę, starą, zapomniana, ale wciąż dumną i wzniosłą. Niewielu pamiętało o wizjach Frogila Mądrego, objawieniach Fungiego Pustelnika, niewielu znało te księgi, a jeszcze mniej w nie wierzyło, w nie i świętość góry Rygra-Taurus czyli Góry Objawień. Yog szedł z nadzieją, z wiarą i przekonaniem, że nie taki los mu pisany, nie tak powinno być, że bogowie widzą jego krzywdę, tą niesprawiedliwość, jego nieszczęście.

Góra przywitała go białym, ośnieżonym szczytem. Jej dumna sylwetka stała niewzruszenie już od setek lat. Kilka znaków na omszałym kamieniu w języku zapomnianym już przez współbraci upewniło krasnoluda, że jest na miejscu. Rozebrał się do pasa, odłożył wszystko co miał za wyjątkiem noża, ukrył pieczołowicie pod krzakiem i wyruszył w górę, bo objawienie, po wizję, po sprawiedliwość.

Woda spadająca z progu skalnego była lodowata. Nikt nie byłby w stanie wysiedzieć w niej dłużej jak 3-4 minuty. Uporczywe zimno przeszywało ciało od czubka głowy po palce u stóp. Tysiące maleńkich igiełek kuły niemiłosiernie każdy centymetr ciała, każdy mięsień i nerw. Ściana wody uderzała o skałę z ogromną siłą żłobiąc ją i krusząc. Ogromna, nieposkromiona siła natury. Krasnolud Yog siedział pod wodospadem już trzeci dzień. Żaden uczony nie byłby w stanie wytłumaczyć w jaki sposób nie zamarzł. Rozgrzane ciało Yoga działało jak piec. Rozgrzana woda momentalnie parowała, następnie osiadała wszędzie w postaci małych, lodowych igiełek. Trans, medytacja, nirvana jakkolwiek nazwać to co działo się z umysłem krasnoluda, zaznaczyćtrzeba, iż było prawdziwe, głębokie i niesmowite. W tym czasie jego wolny, otwarty i przygotowany rozum czekał na wizję, na znak od bogów. Trzeciego dnia około południa ciałem Yoga przeszedł dreszcz. Wstał, wyszedł spod lodowatej ściany wody i ruszył w dół góry. Wiedział już dokładnie co miał zrobić, jak zrobić i dlaczego? Nie zawiedli go, panowie niebios i choć nie widział ich twarzy, choć głosy ich były zimne, jakby ciemne, pełne przerażającej pustki, ufał że to co miało się stać jest wolą Grungiego, Rukha i innych bogów. Straszna wizja, straszny rozkaz, ale taka jest sprawiedliwość, taka jest jej cena.

Trzy lata zajęło Yogowi gromadzenie niezbędnych składników. Gwiezdna skała, jakaś dziwna roślina, krew jakiegoś dziwacznego i rzadkiego stwora, która kosztowała majątek, czyste złoto oraz wiele, wiele innych rzeczy. Polecenia bogów brzmiały w jego umyśle wciąż jasno i wyraźnie. Cały rytuał był dopracowany w najmniejszych szczegółach, wiedział co i kiedy ma robić, czuł że nie może tego zepsuć.

Rozgrzane do białości żelazo gięło się pod uderzeniami kowalskiego młota. Samo narzędzie wcześniej natarte krwią, w ręku krasnala dokonywało cudów. Wcześniej twarda, niekształtna bryła zmieniała się powoli we wspaniały oręż. Yog działał jak w gorączce, nie jedząc i nie pijąc, nie spał 4 dni, wciąż powtarzał dziwaczne zwroty, które miały uczynić broń narzędziem w rękach bogów, kuł i kuł, topił uformowaną bryłę i rozpoczynał proces od początku dodając przy tym tylko pewnych składników. Niemal w zupełnej ciemności, w mroku kuźni, w mroku nocy powstał topór, dzieło rąk krasnoluda Yoga, oręż sprawiedliwości, broń zagłady.

Meleficus lśnił w słońcu wspaniale. Złote ostrze zdobione dziwnymi jakby srebrnymi runami, cudownie zdobiony trzonek pełen ornamentów i płaskorzeźb. Smok, bitwa, goblin, szmaragd, rubin, cyrkon, topaz, kormund wszystko to zlewało się tworząc cudowną i zachwycającą całość. Nikt nie był w stanie oprzeć się tej broni, każdy gotów był dać wszystko co miał by ją posiąść.

Yog pojawił się w osadzie w dzień targu. Ku zdumieniu wszystkich wyciągnął piękny oręż i stwierdził, że rusza w daleką drogę i musi sprzedać swoją ulubioną broń. W krótkim czasie licytacja przyjęła niemal formę małej bójki, ale wszystkich uspokoił Terwol, syn Grumla, który czerpiąc dochody z dwóch kopalń zaoferował niebagatelną sumę 5000zk. Oczywiście znaleźliby się tacy, co podbiliby jeszcze stawkę, ale Yog odliczywszy pospiesznie do trzech obwołał Terwola nowym właścicielem topora. Całą zarobioną kwotę przeznaczył na rzecz świątyni Rukha. Dziwny krasnolud, dziwne decyzje...ale najdziwniejsze miało dopiero nadejść.

Terwol wraz z ojcem i starszyzną rodu ustanowił Melficusa symbolem, który miał oznaczać formalną władzę nad rodem. Obrany przez starszyznę przywódca miał do końca swych dni dzierżyć w dłoni to cudowne dzieło. Nikt nie chciał pamiętać, że wykuł je jakiś Yog, ten sam którego ciało znaleziono na wpół spalone, rozciągnięte na skale, przybite do niej wielkimi gwoździami.

Pierwszej zbrodni dokonać miał już sam Gruml, zabijając Vervena i stając się tym samym przywódcą wielkiego rodu krasnoludów znad Rwącej Rzeki. Morderstwa nikt mu nigdy nie udowodnił, nikt też nie oponował gdy któregoś dnia pojawił się na zebraniu starszyzny trzymając złoty topór w ręku. W ciągu 50 lat przywódca zmieniał się aż 12 krotnie. Dziwne wypadki, zaginięcia. Tylko raz udowodniono młodemu Brungiemu morderstwo na starszym bratem. Jak twierdził nie mógł wytrzymać na widok tego fajtłapy dzierżącego ten cudowny oręż. Z każdym rokiem pragnienie posiadania Meleficusa potęgowało się. Wielu krasnoludów zaczęło snuć intrygi i plany jakby go posiąść. Ród cierpiał z tego powodu. W ciągu lat wszyscy zapomnieli o Grumlu i jego synu, o ich następcach, o dziesiątkach innych krasnoludów przez ręce których przewinął się topór. Liczył się tylko on i władza jaką dawał, jaką reprezentował.

Gdzie jest dzisiaj przeklęty topór? Tego nikt nie wie. Jedni mówią, że wciąż przechodzi z rąk do rąk w klanie Rudobrodych, inni zaś twierdzą, że klan ten jak i cały ród już dawno wymarł i topór spoczywa w jakimś grobowcu. Są i tacy, którzy mówią o kradzieży pięknego topora i jego dziwnej wędrówce przez osady, miasta, przez państwa i morza, przez wieki...

Meleficus jest przeklętym toporem wykutym na polecenie boga zemsty Quorna. Każdy kto na niego spojrzy pragnie go zdobyć. Uczucie to potęguje się wraz z przebywaniem w jego obecności, dotykaniem go i oglądaniem. Tylko niektórzy potrafią opanować się przed pragnieniem, by nie zważając na wszystko posiąść go.

Topór sam w sobie jest magiczny. Nie zadaje dodatkowych obrażeń, choć może ranić istoty odporne na broń niemagiczną. Jego właściciel jest podatny na furię w momencie gdy czuje, że ktoś pragnie mu go odebrać. Uczucie to pogłębia się z każdym miesiącem, aż do stopnia manii prześladowczej, wtedy to gotów jest zamordować każdego, kogo uważa za zagrożenie. Aby uwolnić się spod władzy topora należy wykonać udany test 1 SW. Następny test wykonuje się po upływie kilkunastu dni 1/10 SW. W wypadku niepowodzenia testu bohater zostaje zdominowany przez topór i zaczyna snuć plany jego kradzieży, kupna, zdobycia. W wypadku wysoce nieudanych testów gotów jest do popełnienia zbrodni już po kilkunastu dniach.

Meham



Dzialalnosc zawieszona