Corvus Albus - Biały Kruk
W wielu kulturach, wielokrotnie przewija się określenie biały kruk. Zwykle oznacza ono kogoś lub coś bardzo oryginalnego, tu jednak tyczy się ono pewnego artefaktu, przedmiotu pozornie normalnego, prawdziwie jednak posiadającego ogromną moc.
Chłodny powiew wiatru zsunął ostatnie tchnienie snu z twarzy Albrechta. Chłopiec powoli wstał z łóżka i powędrował w stronę zostawionego przez matkę bochenka chleba - jego dzisiejszemu śniadaniu, obiadowi i kolacji. Pewnie każdy bogatszy mieszczanin powiedziałby, że takie jedzenie to ochłap, że nie warto jeść starego chleba wyrwanego handlarzowi za pół ceny, w kilka dni po jego upieczeniu. Chłopiec jednak wiedział, jak ciężko jego matka musiała na ten chleb zapracować i dziękował Sigmarowi za każdy jego kęs. Nie zjadł jednak całego chleba, ponad połowę zostawił w miejscu, w którym go zastał, jak zresztą czynił co dzień, zaś drugą część wepchnął sobie do kieszeni. Zostawiał chleb, bo wiedział, że matka nie zje nic przez cały dzień. Kochała go i zawsze dawała tylko jemu cały chleb, on zaś kochał ją tak samo lub jeszcze mocniej, więc zjadał tylko część.
Zaraz po przełknięciu kilku kęsów okręcił wokół nóg onuce i jak zwykle boso powędrował poszukać jakiejś daniny. Może gdyby żyli w jakimś normalnym mieście, w którym za słomiany dach i malutki pokoik nie płaci się złotej korony miesięcznie, mogliby żyć normalnie. Przez myśl chłopca przeleciała setka myśli, co też można byłoby kupić za złotą koronę: warzywa, owoce, może nawet kawałek mięsa... On zaś potajemnie zamiast wydawać na jedzenie, zbierałby pieniądze i po kilku miesiącach kupił mamie nową sukienkę...
Życie Albrechta jednak pogorszyło się. Matka nie miała już pieniędzy na podatki, więc zamknięto ją w więzieniu... On został sam i jakoś żaden z tych wysokich, gburowatych gwardzistów nie przejął się tym ani trochę. Zamieszkał na ulicy i zapewne nigdy nie spotkałby więcej swej matki, gdyby nie pewien przybysz... Spotkali się wieczorem: zmarznięty chłopiec i akolita w ciemnej szacie. Bez słowa podarował mu szklaną kulę wypełnioną jakby białym puchem, może pierzem... Chłopiec zbyt bardzo się bał, żeby o cokolwiek zapytać lub cokolwiek zrobić. Kapłan zniknął tak nagle, jak się pojawił.
Wiele dni Albrecht trzymał przedmiot ukryty przed innymi żebrakami, w końcu jednak postanowił przyjrzeć się mu bliżej. Pierwsze spojrzenie... nagle wśród białego puchu otwarło się dwoje ciemnych, pięknych oczu... Nie było to jednak oczy człowieka, lecz oczy ptaka. Dziwny wewnętrzny głos, rozbrzmiewający jakby w głowie chłopaka powiedział: nie martw się, teraz jesteśmy razem... Ja już umarłam, ale dobry kapłan pozostawił mnie wśród żywych, teraz będę ci pomagać. Długo chłopak nie mógł uwierzyć, że to jego matka...
Od tej pory robił wszystko, co mu zaproponował przedmiot... Szybko zauważył, że jego mama zawsze wie, gdzie handlarzowi upadnie jabłko, gdzie są ogrody, których akurat nikt nie pilnuje. Chłopak obdarzył przedmiot bezgranicznym zaufaniem...
MIEJSCE, KTÓREGO NIE MOŻE PRZEKROCZYĆ ŻADEN GRACZ... NASTĘPNA KARTKA TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA MG...
Historia chłopca jest tylko przykładową historyjką, wprowadzenie, które można zmienić. Przedmiot jaki otrzymał chłopczyk od akolity (zapewne żarliwego wyznawcy któregoś z Bogów Chaosu), ma potężną moc. Tak, wiem, po przeczytaniu tekstu wielu z was śmieje się teraz: co to za warhammer, gdzie mrok i klimat? Lecz przedmiot ten jest jednym z najbardziej zdradliwych artefaktów. Zaklęta jest w nim dusza demona, mającego potężne zdolności telepatyczne i telekinetyczne. Poszukuje sobie ona dogodnej ofiary, osoby, która ma słabą wolę, nagiętą przez jakieś straszne życiowe wydarzenie. W przypadku chłopczyka jest to strata matki. Demon wyczytał to z myśli chłopca i użył jako argumentu. Albrecht zawierzył kuli, gdyż myślał, że jest w niej zaklęta jego matka, która wróciła, żeby mu pomagać. Przedmiot najpierw próbuje związać się uczuciowo z posiadaczem. W tym przypadku, używając swoich telepatycznych zdolności, pomaga chłopcu znaleźć jedzenie. Czeka, aż posiadacz będzie miał okazję wyładować swą agresję, może to być jakaś bójka lub nienawiść do kogoś. Przedmiot "pomaga" posiadaczowi, brutalnie i bestialsko mordując nie tylko rzekomych napastników, ale i wszystkich świadków, jeżeli to możliwe. Kruk jest do tego zdolny, gdyż, jak już wspomniałem, posiada silne zdolności telekinetyczne. Może też zawładnąć umysłami napastników tak, aby sami się pozabijali. Następnie z dnia na dzień wmawia posiadaczowi, że to jego wina, że zamordował z zimną krwią ludzi... Wcześniejsza selekcja odpowiednio słabej duchowo ofiary powoduje, że zwykle posiadacz wierzy w swe niecne postępki, popada w rozpacz i zaczyna się nad sobą użalać. Kolejnym stadium jest powolne chylenie się ku chaosowi, podszepty przedmiotu, ból. Zdarza się różnie, zwykle jednak posiadacze rozerwani między rzeczywistością, a namową demona, całkiem popadają w obłęd i stają się jego narzędziem walki. To, co demon będzie próbował uczynić, cele jego misji w Starym Świecie, powinny być twoim pomysłem drogi MG. Pamiętaj, że zdrada to najmroczniejsza strona życia śmiertelnika. Nie jest tak straszne morderstwo, ani nienawiść, lecz właśnie zdrada...
Z przedmiotem gracze mogą zetknąć się na wiele sposobów. Mi przyszedł na myśl jeden interesujący. Posiadacz (w moim przypadku chłopiec) zgubił przedmiot. Gracze zapewne spotkają go śliniącego się i płaczącego tak nieludzkim płaczem, że jeżeli w drużynie znajdzie się jakiś dobry lub choć neutralny bohater, to powinien pomyśleć o przyczynie takiego płaczu. Tak naprawdę chłopcu kruka ukradli inni żebracy, którzy postanowili sprzedać go i w końcu żyć normalnie "Eee Bruno, takie cuś musi być warte wiela zlotka, może zejdziem w końcu z tej zawszonej ulicy?!". Pokusa duża, trzeba przyznać, czemu jakiś chłopczyk ma posiadać coś bardziej wartościowego niż inni żebracy, w końcu są jedną wielką rodziną... Odnalezienie przedmiotu nie powinno być trudne (oczywiście nie ma on spaść z nieba wprost w naszykowane ręce modlącego się gracza-kapłana, który jakby zupełnie zapomniał o złamaniu ślubów czystości, jakiego dopuścił się kilka dni wcześniej). Jednakże kilka dobrze zadanych pytań w odpowiednich miejscach i krótka wymiana zdań ze złodziejami powinna być wystarczająca (ich strata, że nie są ludźmi skrytymi i naopowiadali już o swojej zdobyczy). Pytanie tylko, czy gracze zrozumieją, że oddając chłopcu przedmiot, skazują go na cierpienie? Cóż, tu już potrzeba bardziej zaradnej drużyny i jakiegoś uczonego. Co stanie się dalej, czy przedmiot spróbuje przejąć kontrole nad graczami, czy po prostu ich nawzajem wymordować, czy ukryje swoje magiczne właściwości, czekając na odnalezienie przez kogoś z kultu... To wszystko leży w rękach MG... W twoich rękach...
Yodri
|