Fantasy czy Science-Fiction? - riposta
Cóż, jak dotąd wszystkie teksty z moimi przemyśleniami, były efektem przeczytania artykułów Yadera na podobne tematy i brakiem zgody z jego wyobrażeniem danych spraw. Teraz również nie będzie inaczej. Chodzi o artykuł "Fantasy VS SF". Muszę po prostu powiedzieć, że ja również czytałem ów tekst, o którym wspomina Yader i wyraziłem tą dziecinną, beznadziejną myśl, że jego autor jest bezmózgim kretynem. Czytuje zarówno Fantasy, jak i SF, więc myślę, że jestem w stanie w jakiś sposób porównać oba te gatunki...
Zacznę od tego, że Yader wykazał pewien brak znajomości beletrystyki związanej tematycznie z fantastyką. Przedstawił spojrzenie typowe dla bardzo przeciętnych pisarzy tego gatunku, po których książki po prostu nie warto sięgać, a na koniec ukazał brak zrozumienia słowa wyobraźnia. Zacznę może od końca. Według Yadera wyobraźnia to umiejętność stworzenia w swoim własnym umyśle obrazu z niczego, ja tymczasem sądzę, że wyobraźnia polega na tworzeniu z czegoś! Jest to zdolność do przetworzenia kilku głupich słów w piękny, pełen szczegółów obraz. Autor, który nawet nie opisuje wyglądu postaci kilkoma krótkimi rysami, jest złym autorem... I nie wiem w ogóle skąd myśl, że w SF nie ma takich opisów? Czytałem wiele i zawsze coś tam się znalazło. Bo opis jest potrzebny, aby pobudzić naszą wyobraźnie - aby ją rozwijać. Brak jakiegokolwiek opisu pozostawia nas z niczym, nie zmusza nas do rozmyślań. Nasza wyobraźnia nadal będzie traktowała wojownika, jak wojownika, dopóki nie pojawi się kilka słów na jego temat. Yader pomylił wyobraźnię z chęcią poznania. Wspomniane przez niego niedopowiedzenia są bardzo przydatne, ale w sferze myśli bohaterów, w sferze ich zamierzeń. Jeżeli czytelnik wie, że bohater ma jakiś plan, ale nie ma pojęcia, jaki - wtedy pobudzana jest wyobraźnia. Ale tego typu niedopowiedzenia aż kipią zarówno w SF, jak i fantasy. Stąd nie wiem, czy jego problemem jest to, że przeczytał na krzyż dziesięć książek fantasy i na ich podstawie próbuje kogoś przekonywać, czy po prostu nie może dojrzeć głębi tego gatunku. Podsumowując temat wyobraźni - brak opisu czegoś, co można namalować, co można porównać do obrazu, zabija naszą wyobraźnię. Zaś brak opisu czegoś, co jest myślą lub zamiarem, pobudza ją. I tu jest największy problem - moim zdaniem w obu gatunkach występują zarówno barwne opisy miejsc i postaci, jak i zatajone myśli. Nie wiem, jak można sądzić, że opis: "Szare, kamienne ściany były bardzo zimne, oblepione licznymi zwojami pajęczyn" (autentyczny, wzięty z książki fantasy) jest jednoznaczny? Już w mojej głowie rodzi się co najmniej piętnaście wyobrażeń, a wiem, że u każdego z was będą jeszcze inne. Ktoś pomyśli o pajęczynach zakrywających całe przejścia, ktoś inny o takich, które już ktoś zerwał, a teraz przylegają równo do ściany, jeszcze inna osoba wyobrazi sobie otwory w ścianach, w których na pewno mieszkają pająki - budowniczy tych pajęczyn... Może są bardzo groźne? Autor napisał o nich, ale w sposób czytelny tylko dla zainteresowanych - w końcu, jeżeli są pajęczyny, musi być pająk... A może coś je wybiło? Może w zamczysku jest jakaś straszna zaraza, która wyniszcza nawet tak odporne zwierzęta?! Przecież gdyby żyły, bohaterowie dojrzeliby choć jednego?! A może autor opisuje to z ich spojrzenia - oni wiedzą, że pajęczyny są wielkie i po prostu "nie chcą" widzieć ich twórców. Jak dla mnie taki typowo fantastyczny opis, który na pierwszy rzut oka mówi wszystko, właśnie zmusza do kilku godzin przemyśleń, do poszukiwania czegoś, co nie zostało dopowiedziane, rozbudza wyobraźnie, relaksuje... Ale już na wstępie mówiłem, że w SF również opisy nie są gorsze - też w gruncie rzeczy wszystko, co jest potrzebne (właśnie kolor włosów, czy oczu bohatera) jest podane, a te kilka intrygujących szczegółów zawsze autor przemilczy. Krótko mówiąc, oba wspomniane na początku gatunki literackie są bardzo dobre dla wyobraźni, wręcz ją leczą.
Teraz sprawa, która mogła zmylić Yadera, a która wydaje się być odwieczną chorobą fantasy, jak również SF. Mnóstwo jest autorów, którzy nie mają najmniejszego powołania do pisania książek w zakresie powyższej tematyki, a jednak to robią. Ostatecznie pojawiają się dzieła, w których na 300 stronach można się dowiedzieć o stu różnych formach zadawania ciosu w głowę lub strzelania z biomagnetycznowiatropędnego pistoletu. Na dodatek autor zwykle nie ma pojęcia o walce lub inżynierii i jego opisy są tak nieprzekonujące, że od razu traci się chęć czytania. Stąd wniosek prosty, że zarówno w tematyce SF, jak i fantasy trzeba sięgać po dobrych autorów, szybko odsiewając tych nudnych i tylko powielających pomysły, którzy chyba tylko łapówkami otworzyli sobie drogę na rynek.
Dobijają mnie też stwierdzenia, że fantasy to czysta akcja. Szczególnie, kiedy Yader wcześniej wspomina o twórcach takich jak Tolkien czy Sapkowski. Wygląda na to, że albo ominął sto stron intrygi dla dwóch stron akcji, albo w ogóle nie czytał książek autorstwa tychże autorów. Kiedy czytam powieści Sapkowskiego, ciągle jestem zmuszany do przemyślenia pewnych spraw, wiele rzeczy jest tak zawiłych, że wynikają dopiero pod koniec dzieła, a w przypadku "Wiedźmina" nawet pod koniec ostatniego tomu. Podobnie jest z dziełami SF autorstwa Dicka. Również zmuszają do licznych przemyśleń. Błędne jest też stwierdzenie, że tylko pisarze SF tworzą światy na podobieństwo naszego - jest płytkie i bez poparcia. Dla przykładu, świat w "Wiedźminie" jest bardzo podobny do naszego, a za priorytet wybrał sobie autor podkreślenie zżerającego nas kłamstwa, korupcji i dbałości jedynie o swoje interesy. Dokonał tego wręcz idealnie. Nie uważam również, żeby postacie fantasy nie posiadały głębi. Może w moich pseudofantastycznych opowiadaniach jej nie mają, wręcz jestem tego pewien, ale w dziełach prawdziwych mistrzów głębia ta istnieje, na dodatek długo trzeba się trudzić, by ją w pełni zrozumieć.
Podsumowując, na pewno nie chciałem w tym artykule powiedzieć jednego złego słowa o SF, gdyż jest to genialny gatunek, ale mówienie, że nie można wynieść nic z fantasy i że jedynie SF pobudza naszą wyobraźnie zmusiło mnie do spisania tego tekstu. Pisałem go bardzo szybko, chcąc przekazać tylko to, co myślę, jedynie musiałem chwile przystanąć, gdy sięgałem do pewnej książki po cytat. Możliwe, że artykuł jest przez to słabiej czytelny, ale dzięki temu na pewno zawiera jedynie moje własne myśli, które uważam za słuszne. Nie mam zamiaru przekonywać Yadera do zmiany zdania, nie jest też moim celem zmuszanie wszystkich do czytania fantasy, jeżeli ten gatunek im się nie podoba, po prostu uznałem, że należy bronić czegoś, czym żyje od wielu lat...
Yodri
Przejdź dalej