Główna
Warhammer ogólnie
Królestwo
Biblioteka
Kopalnia
Elfie siedliszcze
Obóz goblinoidów
Bestiariusz
Laboratorium Maga
Karczma
Akademia wojny
Komnata wiedzy
Gildia błaznów
Galeria
Rozdroża

Techniki manipulacji
Wypożyczalnia bagażników dachowych


Fantasy czy Science-Fiction?


       Ten tekst jest z założenia nieistotny, subiektywny i nad wyraz błahy. Jest to tylko przedstawienie mych własnych poglądów, które nie muszą być zgodne z Waszymi poglądami. A jednak mam już pewne "sukcesy" w przeciąganiu rzesz heretyków na stronę SF (ukłon w stronę Keanux'a, przez którego tekst ten zainspirowany został... znowu ta inwersja :P).
       Otóż rzeczony już Keanux, jednej z wielu naszych rozmów na GG dał mi link do pewnej strony, i rzekł: "przeczytaj, a umrzesz ze śmiechu!".
       Tak też zrobiłem, lecz ze śmiechu nie umarłem. Był to odnośnik do artykułu, z któregoś tam angielskiego dziennika, którego autor pisał (a propos ekranizacji "Władcy Pierścieni"), że fantasy jako gatunek literacki jest potwornie płytki, w żaden sposób nie pobudza wyobraźni czytelnika, i w ogóle jest jak strawiony pomidor.
       Hm... Keanux zapewne myślał, że się oburzę, że zakrzyknę w myśl sarmackich filozofii "NA POCHYBEL!!". Nic takiego jednak się nie stało. Powiedziałem mu, iż dziennikarz ma rację. W istocie, cokolwiek byście nie mówili, fantasy nie wpływa ani na wiedzę czytelnika, ani na jego wyobraźnię (co brzmi dziwnie, bo wszyscy fani myślą o fantasy właśnie jak o czynniku pobudzającym wyobraźnie, ale tezę tą pozwolę sobie za chwilę udowodnić), a jedynie zabiera cenny czas, który moglibyśmy spożytkować na co innego.
       Ale do sprawy najbardziej kontrowersyjnej! Do owej wyobraźni wróćmy.
       Jak śmiem twierdzić, że fantasy nie wpływa na wyobraźnię (a twierdzę wręcz, że ją ogranicza!!)?? Otóż to, co według Was jest w tejże literaturze czynnikiem rozwijającym wyobraźnię, to opisy wszelakich bitew, zamczysk, smoczysk, wysypisk i innych pierdół. A ja twierdzę, że skoro mamy to tak dokładnie napisane, to nie potrzebna nam wyobraźnia, aby to "zobaczyć". Czyż nie mam racji??
       Wszyscy pewnie zakrzykną: "NIE!!". To zróbmy mały eksperyment. Jeżeli każę Wam wyobrazić sobie obraz Podkowińskiego "Szał" (nieraz podawany tytuł "Szał uniesień"), to wszyscy widzą go w dokładnie takiej postaci, jak został namalowany. Lecz gdy powiem Wam: wyobraźcie sobie nagą, piękną kobietę, siedzącą na kruczoczarnym, zrywającym się do pełnego galopu koniu, to wyobrażenie każdego z Was będzie inne. I o tym właśnie mówię. Fanstasy przedstawia rzeczy takimi, jakie są w istocie. Opisuje i przedstawia wszystko z każdym szczegółem... konkretnie, bo tylko wtedy można naprawdę wczuć się w klimat tego świata. Jednak ten świat nie zostawia miejsca na inwencję własną.
       I proszę nie pisać do mnie obelżywych listów, i nie podawać w nich przykładów, ile to razy jaki autor nie opisał czegoś tam dokładnie. A to, że u Sapkowskiego to i to zostało opisane pobieżnie, i trzeba sobie wyobrażać, a to że u Tolkiena nie jest dokładnie opisany ktośtam, i jedni myślą, że jest blondynem a inni, że brunetem. Bo nie chodzi tu tylko o opisy przedmiotów, ale także o przedstawianie sytuacji, bohaterów, ich czynów.
       W fantasy wszystko jest jednoznaczne. Wszystko jest czarne, białe, a nawet jeżeli jest już szare, to i tak wiadomo dlaczego. Nawet jeżeli autor wysili się, i przedstawi głównego bohatera tak, że nie wiadomo czy jest dobry czy zły, to i tak zawsze wiadomo jak powinien zachować się w danej sytuacji, aby nie zaprzeczył własnemu charakterowi.
       Wszystko jest jasne... wszystko jest sztampowe... nie ma miejsca na żadną głębię, nie ma miejsca na metafory...
       Teraz o owej głębi. Literatura fantasy nie jest w stanie pogłębić naszej wiedzy o grosz!! Jak już mówiłem jest tylko opisem. Nie zmusza nas do refleksji (a nawet jeżeli, to refleksje owe ograniczają się do: "hm... może ona była dobra... może źle że zabił tego a nie tego... może on chciał dobrze..."), nie stawia nas w trudnych sytuacjach, nad którymi musimy pomyśleć... jest prosta jak budowa cepa. Jest ona jak filmy akcji: choć bardzo przyjemne, to jednak mało rozwijające.
       Tak... fantasy to czysta akcja. Spróbujcie pomyśleć nad tytułami Fantasy, które nie są opisem czynów dzielnego wojownika (czy kogokolwiek innego), a jedynie zbiorem przemyśleń autora! Nie ma czegoś takiego, bo głębokich przemyśleń nie sposób zawrzeć w z założenia prostym świecie.
       Mogę też wyjaśnić co sprawia, że SF jest literaturą głębszą i intelektualnie bardziej zaangażowaną od Fantasy. Otóż pisarze SF w tworzą swoje światy na podobieństwo naszego. Na ogół ich bohaterowie są odzwierciedleniem ich autentycznych przyjaciół, mężów, żon... dlatego łatwiej im zawrzeć drugie dno, ukryte pod osłoną fabuły. Zaś pisarze Fantasy prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej skomplikowanych i dziwnych światów, w tworzeniu coraz to nowych charakterów, które i tak za każdym razem okazują się banalnym archetypem, lekko zmodyfikowanym na potrzeby powieści.
       I muszę stwierdzić, że nie skreślałbym Fantasy z miejsca. Po prostu nie jest to literatura, z której wynosiłbym cokolwiek przydatnego. Fantasy jest li tylko opisem... przeniesieniem fabuły, a nie myśli, na papier.
       Dopiero otoczka SF daje pełne pole do popisu.
       Wiem, że zaraz dostanę mnóstwo listów, że będę się musiał przed Wami tłumaczyć, że będę musiał podawać przykłady, że Wy będziecie podawać przykłady zaprzeczające moim tezom. Lecz od każdej reguły są wyjątki. Proponuję Wam, na koniec, jeszcze jeden mały eksperyment. Przeczytajcie sobie waszą ulubioną książkę Fantasy, a potem przeczytajcie "Valis" Dicka, "Golema XIV" czy "Bajki Robotów" Lema, czy coś z Marka Oramusa. Tylko tyle... wtedy zrozumiecie.

Yader

Przejdź dalej



Dzialalnosc zawieszona