Główna
Warhammer ogólnie
Królestwo
Biblioteka
Kopalnia
Elfie siedliszcze
Obóz goblinoidów
Bestiariusz
Laboratorium Maga
Karczma
Akademia wojny
Komnata wiedzy
Gildia błaznów
Galeria
Rozdroża

Techniki manipulacji
Wypożyczalnia bagażników dachowych


Zginąłeś...


       Na samym początku nie wiedziałem, czemu ma służyć ten artykuł. Nadal tego nie wiem, więc nastawiłem się w kierunku Mistrzów Gry, którzy chcieli by być przygotowani na ewentualne wybuchy graczy, kiedy to zginął ich ukochany bohater. Nie twierdzę, że moja praca komuś pomoże, bo to jest chyba niemożliwe. Nie sądzę także, że to co napisze, będzie całkowitą prawdą. Tak więc, co każdy z tego wyciągnie, bynajmniej pożytecznego - będzie dobrze.

       Różne są charaktery graczy, nie ich bohaterów. Według mnie od tego się zaczyna całe tworzenie nowego awanturnika, zagłębiając się poznawaniu psychiki gracza, chcąc wiedzieć, jaki będzie jego bohater. Wiele jest na to sposobów, które to ułatwią (nie będę ich tutaj wymieniał). Znając marzenia naszego kolegi/koleżanki możemy wywnioskować jaki będzie (bynajmniej w ogólnym zarysie) jego bohater. W ten sposób tworzona jest zazwyczaj druga połówka gracza. Tym lepiej, gdy dobrze wczuwa się w rolę, gdy "czuje" postać. Z czasem zaczyna mu to iść coraz lepiej (żeby nie powiedzieć "doskonale") i zachowuje się w prawie każdej sytuacji naturalnie. Z czasem także zaczyna się przywiązywać do swojej postaci i nadchodzi ten moment, gdy Mistrz Gry mówi "Zginąłeś"…

       Co się wtedy dzieje? Jest bardzo wiele rodzajów gniewu graczy, jeśli można tak powiedzieć. Wiele także zależy od śmierci, jaką poniósł dany bohater. Jeżeli jakiś wielki osiłek zostanie przypadkiem zabity przez małego goblina bądź (o zgrozo!) snotlinga, trzymającego drewniany miecz, to należy się spodziewać wielkiej burzy z piorunami. To bardzo bolesne dla gracza, widząc jak jego bohater kona od drewnianego patyka. To wręcz niemożliwe, a jednak się zdarza.
Tak samo, gdy wyjątkowo zwinny i szybki złodziej, mający za sobą wiele lat treningów i praktyki zawodowej, nadepnie przypadkowo na kota, który zbudzi w ten sposób cały dom - pewne lochy, czyli śmierć głodowa w towarzystwie szczurów. Co wtedy dzieje się z graczem? Jest bardzo rozgniewany, czasem grozi, że zmieni Mistrza Gry itp. Ale i to przechodzi. Za parę dni wszystko wróci do normy (miejmy nadzieję).

       Gracze robią wiele rzeczy na sesji, które czasem nie zgadzają się z rzeczywistością danego świata, potem wściekają się, że giną w sposób nie zgadzający się z rzeczywistością danego świata. My to dobrze rozumiemy, więc albo Mistrz Gry jest bardzo złośliwy, albo gracz czegoś nie rozumie. Może ktoś zatem wywnioskuje: Jeśli gracz nie będzie robił głupich rzeczy na sesji, to jego gniew będzie wprost proporcjonalny do tych rzeczy. Istne prawa Murphy'ego.

       Załóżmy, że ten wielki osiłek nie zginął od patyka goblina/snotlinga i idzie na ostateczny bój z jakimś wielkim przeciwnikiem X. Są podobni w budowie, mają podobną broń. I rozpoczyna się walka, w której to nasz wielki osiłek, który nie zginął od goblina/snotlinga ginie przy walce ze swoim przeciwnikiem X. Charakterystyki były podobne, a gracz i tak będzie wściekły o to, że pojedynek był za trudny, nierówny lub była zła pogoda.
       Załóżmy teraz, że nasz wyjątkowo zwinny i szybki złodziej ominął sprytnie kotka i dotarł do swojego celu, do wielkiego skarbu X, którego wartość jest niewyobrażalna. No i okazuje się, że wielkiego skarbu X nie ma, bądź jest w jakimś innym miejscu. Złodziej z wściekłości kopie kota, który budzi w ten sposób cały dom - pewne lochy i śmierć głodowa w towarzystwie szczurów, a dodatkowo nienawiść do kotów. Gracz będzie wściekły, i będzie twierdził, że Mistrz Gry się na niego uwziął, że to niby specjalnie zrobił, że wielkiego skarbu X nie było tam, gdzie być powinien, a kot za głośno miauczy.

       Taka jest natura graczy, że zawsze po śmierci ich dopieszczonego bohatera następuje wielkie BOOM! A potem cisza. Mistrz Gry powinien zachować zimną krew i wytrzymać wszystkie bluźnierstwa wypluwane w jego twarz. Potem staje się to nawet zabawne.

       Są jednak gracze, którym nie zależy na ich bohaterze, tworzą ich sobie na pęczki, inny na każdą sesję. Coś takiego mija się z celem, odbiera prawdziwą przyjemność z gry. Tacy ludzie nastawiają się już psychicznie, że gdy jeden ich bohater zginie, zrobią sobie nowego. Wtedy nie ma wybuchów złości, istna olewka "zrobię sobie nowego" - ja nie dopuszczam do takich sytuacji, w końcu jako MG mam jakiegoś rodzaju władzę, którą wykorzystuję (o dziwo!) dla dobra graczy, a nie własnego. Otrzymują ode mnie dobrą zabawę (o to ostatecznie chodzi), a nie kolejną złośliwą śmierć.

       Różni Mistrzowie lubią grać na nerwach swoich graczy, właśnie zabijając ich. Sposobów śmierci jest tyle, ile jest Mistrzów Gry, zatem tyle rodzajów gniewu, ilu jest graczy. Nie należy jednak nastawiać się tak poważnie do tych wszystkich "śmiertelnych" spraw, bowiem potem można sobie miło powspominać o wszystkich czynach bohatera. Spróbujcie czasem wyciągać dobre strony ze śmierci waszego ukochanego wojownika/złodzieja/czarodzieja/ zabójcy/myśliwego itd.

Hipis

Przejdź dalej



Dzialalnosc zawieszona