Kapela: Nino Rota
Tytuł płyty: The Godfather
Piosenki:
1. Main title
2. I have but one heart
3. The pickup
4. Connie's wedding
5. The hall of fear
6. Sicilian pastorale
7. The love theme from "The Godfather"
8. The Godfather Waltz
9. Apollonia
10. The new godfather
11. The baptism
12. The Godfather finale
Niewiele jest rzeczy, które na tylu płaszczyznach sztuki prezentowałyby się tak doskonale. Moim zdaniem niezrównanemu "Ojcu Chrzestnemu" (przypomnijmy: doskonała książka Mario Puzo, doskonały film Francisa Forda Coppoli, genialna wręcz muzyka Nina Roty) depcze po piętach jedynie "Blade runner" (jak wyżej: wybitna książka Phila K. Dicka, wybitny film Riddley'a Scotta - chyba najlepsza ekranizacja Dicka - znakomita muzyka Vangelisa a nawet ciekawa, i również wyśmienita gra komputerowa). Co tu więcej powiedzieć? Przy recenzji tej ścieżki dźwiękowej najprościej byłoby napisać: enjoy! I koniec.
Ale zostałbym zlinczowany (zdavidowany?) gdybym poprzestał na tym, więc puszczę wodze języka. Każdy kto oglądał film (a czy ktoś nie oglądał?) wie, że muzyka robi wrażenie! I to nie byle jakie. Walc Roty, który rozbrzmiewa już na samym początku jakoś dziwnie idealnie pasuje do klimatu sycylijskich mafiosów w amerykańskim mieście. Jakoś dziwnie współgra z tą otoczką honoru, brutalności, tradycji... nawet z zawiłością struktur mafijnych. Lecz nie tylko z tym dobrze brzmi.
Według mnie (możecie się z tym nie zgodzić, ale nie będziecie mieli racji J) muzyka idealnie pasuje na sesje. Nie tylko do Wara. Do każdego erpega. Nawet do takich rzeczy jak Cyberpunk, Shadowrun czy Zew Cthulhu (zwłaszcza, jeśli gramy w XIX wieku, lub na początku XX!!).
W zasadzie są na tej płycie dwie kompozycje, które nie pasują do gry nijak (może drugą da się pod coś podciągnąć, ale z pierwszą będzie gorzej). Są to numery 2 i 4. Pierwszy, śpiewany przez cukierkowy, męski wokal, z muzyką z lat prohibicji jest po prostu zbyt słodki. Przypomina mi to trochę ballady Franka Sinatry, lecz jako osoba, która nie przepada za tym rodzajem zawodzenia nie wiem, czy takie porównanie jest na miejscu. Na pewno tutaj osobnik ma słabszy głos. I mimo, że piosenka może się podobać, to do gry się nie przyda na pewno, a mnie osobiście ciut drażni. Drugą kompozycję można jeszcze zaadaptować do erpegów. Lecz zaczyna się za szybko, instrumenty są zbyt weselne (koniec końców jest to motyw z wesela córki Dona rodziny Corleonów). Jednak reszta: uczta dla ucha.
Nie wiem co mam tu jeszcze pisać. Generalnie wszystko kręci się wokół wszystkim chyba znanego motywu tytułowego
jego echa można znaleźć w niemal każdej kompozycji. I dobrze! Bo przez to płyta jest jakaś taka... spójna i słucha jej się niezmiernie przyjemnie.
Jeszcze wiadomość dla ludzi z Warszawy. Wiem, że większość z was zasysa mp3 przez net, jednak dla ludzi, którzy wolą bardziej standardowe słuchanie muzyki informacja: w Empiku przy Marszałkowskiej można nabyć ten album za jedyne 3 zł. Oczywiście jest to cena za kasetę, no ale... 3 zł. J!!