Główna
Warhammer ogólnie
Królestwo
Biblioteka
Kopalnia
Elfie siedliszcze
Obóz goblinoidów
Bestiariusz
Laboratorium Maga
Karczma
Akademia wojny
Komnata wiedzy
Gildia błaznów
Galeria
Rozdroża

Techniki manipulacji
Wypożyczalnia bagażników dachowych





Kapela: Nile
Tytuł płyty: In Their Darkened Shrines

Piosenki:
1. The blessed dead
2. Execration next
3. Sarcophagus
4. Kheftu Asar Butchiu
5. Unas The Slayer Of The Gods
6. Churning The Maelstrom
7. I Whisper In The Ear Of The Dead
8. Wind Of Horus
     -IN THEIR DARKENED SHRINES
9.     I    Hall Of Saurian Entombment
10.   II    Muocation To Seditious Heresy
11.   III    Destruction Of The Temple Of The Enemies Of Ra
12.   IV    Ruins.

Aarrggghhh... nareszcie coś, co zadowoli najbardziej wybrednych maniaków ekstremalnego młócenia. I w dodatku płyta tak klimatyczna jeśli chodzi o erpegi, że aż miło. Dla nikogo chyba nie stanowi tajemnicy, że Nile gra rasowy death metal, z elementami - że tak powiem - "egipskiej kultury". Dziwnie to brzmi, ale prawdziwie.
Włączając tą płytę zaskakuje nas w pierwszej kolejności brzmienie. Soczyste, cholernie głębokie brzmienie gitar, które strojone są tak nisko, że niżej już chyba się nie dało. Bas praktycznie nie istnieje. Niknie on w galopadach wioseł, których poszczególne zagrywki zlewają się w jedną całość bardzo płynnie. Każdy dźwięk wydaje się naturalny… nie ma miejsca na kombinowanie. Perkusja leci do przodu zostawiając za sobą wszystko, co można za sobą pozostawić. Masakra. Ale jednocześnie jest tu miejsce na dość nietypowe dla deathu eksperymenty. Są jakieś dziwne tuby, rogi, partie, których tajemniczość nie pozwala spać spokojnie. Dla wszystkich, którzy szukają doskonałej muzyki na sesje erpegową, a lubią eksperymentować z brzmieniami będzie to nie lada gratka. Dla ludzi, których samo słowo "death" zniechęca, będzie to kolejna płyta, z której nic nie zrozumieją.
A nie ma co kryć... całość czytelnością nie grzeszy. Wokal jest tak niski, tak głęboki, że da rady zrozumieć słów bez tekstu przed oczami (a i z tekstem jest ciężko). Riffy gitar przeplatają się ze sobą, tempo zmienia się dość często… dla laików ten album będzie tylko jednostajnym buczeniem.
Ale choćbyście byli nie wiem jakimi laikami i tak polecam Wam ten album. Przynajmniej go przesłuchajcie. Nie pożałujecie. Bo jednak jest to coś niewątpliwie świeżego, i rzucającego nowe światło na skostniałe już w pewnych miejscach pojęcie death metalu.
Reasumując: płyta dobra dla fanów gatunku, i dla eksperymentatorów. Lecz dla kilku fragmentów warta polecenia całej reszcie. Osobiście nadal jestem pod jej wielkim wrażeniem.
Polecam.




Dzialalnosc zawieszona