Główna
Warhammer ogólnie
Królestwo
Biblioteka
Kopalnia
Elfie siedliszcze
Obóz goblinoidów
Bestiariusz
Laboratorium Maga
Karczma
Akademia wojny
Komnata wiedzy
Gildia błaznów
Galeria
Rozdroża

Techniki manipulacji
Wypożyczalnia bagażników dachowych





Kapela: Jimmy Page & Robert Plant
Tytuł płyty: No Quarter

Piosenki:
1. City don't cry
2. Four sticks
3. Friends
4. Gallow's pole
5. Kashmir
6. No quarter
7. Nobodys fault but mine
8. Since I've been loving you
9. Thank you
10. That's the way
11. The battle of evermore
12. Wah Wah
13. Wonderful one
14. Yallah

Na wstępie chciałbym tylko zaznaczyć, że nie wiem, w jakiej kolejności kawałki na płycie są umieszczone w istocie. Nie mam już tej płyty w domu, a jedynie przerobioną na mp3 wersję, więc nie dziwcie się, jeśli znajdziecie tę płytę, a piosenki będą ułożone zupełnie inaczej.
A teraz przechodząc do samych rozważań nad tą płytą. Yodri grzmiał ostatnio, że piszę w recenzjach, iż jakiejś tam kapeli nie wypada nie znać. Ciekaw jestem, czy zagrzmi i teraz, gdy powiem (ach... moja przekora nie zna granic J), że każdy, komu te ("te" czyli Page i Plant) nazwiska nic nie mówią powinien zweryfikować swą wiedzę na temat światowego rocka. Tak... człowiek nie znający tych nazwisk, i nie łączący ich w pierwszej sekundzie z Led Zeppelin nie jest dla mnie godny - jakże dumnego - określenia "fan rocka". Sama płyta jest po prostu piękna. Większość kompozycji (co może dziwić, lecz w pierwszej chwili nawet się tego nie zauważa) jest zagrana jedynie na gitarze, i pięknie zaśpiewana przez Planta. W niektórych tylko utworach występują instrumenty perkusyjne (a nie perkusja sensu stricte) bądź też instrumenty orientalne. Mimo to można z całą pewnością powiedzieć, że jest to płyta w całości na gitarę i głos. I to na jaką gitarę, i na jaki głos!! Coś wspaniałego.
Właśnie przez ten fakt jest to genialny album do gry! Nie wiem czy słuchałem kiedyś lepszego albumu (rockowego!!! Choć może muzyka tych panów odbiega trochę od miana "rock") na sesję. A troszkę ich wysłuchałem.
Nie ma na niej piosenki, która by nudziła. Nie ma piosenki słabej. Nie ma piosenki lepiej czy gorzej zagranej. Są tylko lepsze i gorsze... bardziej podpadające pod nasz (mój?) gust, i mniej pod nie (pod niego?) podpadające.
Wszystkie utwory są raczej balladowe, w końcu taka forma płyty wymusza w jakiś sposób określone wykonywanie piosenek. Nie ma tu rockowych killerów, i dobrze. Od początku do końca jest po prostu pięknie. Jeśli kiedykolwiek będziecie szukać spokojnej, klimatycznej i nie gotyckiej płyty na sesję, przypomnijcie sobie tą recenzję. Efekt gwarantowany!




Dzialalnosc zawieszona