|
|
|
|
|
Podstawy Szermierki Rapierem
Wykrok, pchnięcie i powrót. Wykrok, pchnięcie i powrót. Skośny unik, wysoka parada. Przerwa. Zamarkowanie ciosu, szybki odskok. Przerwa. Młody mężczyzna ściągnął z twarzy maskę szermierczą i otarł rękawicą zroszone potem czoło. Posłał siedzącemu na ławce nauczycielowi spojrzenie, jednak tamten, zaczytawszy się w jakiejś ciekawej lekturze, nie zauważył go. Na jego twarzy malowało się narastające znużenie. Młodzian powoli miał już dość ciągłych ćwiczeń. Szybkość jego reakcji była rozwinięta na bardzo wysokim poziomie. Podobnie zresztą jak żelazna wytrzymałość. Młody szlachcic nie widział celu w dalszym treningu, a przynajmniej treningu typowo fizycznym. Mistrz, jakby słysząc myśli ucznia, odezwał się znad książki.
- Pozwól tutaj paniczu -
Hrabia podszedł powoli, krokiem pełnym gracji. Powoli nabierał już tą płynność i finezją ruchów, której zawsze zazdrościł kawalerowi d'Herblay - swojemu nauczycielowi.
- Widzę, iż jesteś zmęczony treningiem. To dobrze. Zmęczony
- Wiem, wiem. Zmęczony umysł lepiej pracuje. Zawsze to powtarzasz kawalerze. - powiedział z ironicznym uśmieszkiem szlachcic.
- Ach, doprawdy? Nawet nie zauważyłem - uśmiechnął się fechmistrz koniuszkami ust - Nie o tym jednak chciałem z tobą rozmawiać. Powiedz mi, ile razy pojedynkowałeś się. Chodzi mi o wszystkie pojedynki, nawet te niedokończone. - widząc zakłopotane spojrzenie de Braggelone, dodał - Nie kłopocz się swoimi wyznaniami. Wszystko tu powiedziane zostanie między nami.
- Walczyłem w pięciu pojedynkach - oznajmił hrabia
- W ilu wygrałeś?
- W dwóch.
- W ilu zaś przegrałeś?
- W jednym - na twarz de Braggelone wypłynął rumieniec.
- Ach, rozumiem - nauczyciel fechtunku pogłaskał w zamyśleniu bródkę - Wygrałeś w dwóch, w jednym przegrałeś Co z pozostałymi dwoma?
- Zakończyły się, zanim wyciągnęliśmy szpady.
- Widzisz paniczu. Szermierka to nie tylko finty, pchnięcie i zastawy. Sama walka, która według niektórych jest kwintesencją zacnej sztuki fechtunku schodzi nieraz na dalszy plan. Gdy podchodzisz do przeciwnika, wszystko rozgrywa się między wami dwoma. W tym właśnie momencie. Liczysz się tylko ty i on. Wielu przegrywa to pierwsze, niezwykle ważne starcie. Warunkuje ono to, który z was zdobędzie przewagę psychologiczną nad przeciwnikiem. Wiesz co sprawia, iż popełniamy błędy paniczu? Strach. Gdy boimy się, nawet wyuczone reakcje zawodzą.
- Dziękuje, że powiedziałeś mi to Mistrzu, lecz powiedz mi również, co mogę zrobić, żeby zwiększyć swoje szanse. - poprosił hrabia.
- Primo. Grzeczność. Niektórzy uważają, iż grzeczność jest przywilejem słabych. Opowiem Ci pewną historię: "Gdy nadeszła jesień Jego życia, Mistrz, wraz ze swym najwierniejszym uczniem, oddalił się do samotnej świątyni w górach, gdzie studiował formy. Pewnego popołudnia, przybył do Mistrza szermierz. Ledwie Go ujrzał, nie ukłoniwszy się nawet wyzwał go do walki, twierdząc, iż musi się z nim zmierzyć, by udowodnić sobie swoje umiejętności. Mistrz ukłonił się nisko, lecz miast wykazać zaskoczenie, w uprzejmych słowach zaprosił szermierza na kolację, którą przygotował uczeń. Po posiłku długo dyskutowali, a uczeń przysłuchiwał się, zdziwiony, jak miły i uprzejmy jest Mistrz dla obcego, który przybył go wszakże zabić. Mistrz zaś wypytywał szermierza o jego podróż i filozofię. Słuchał dokładnie. Gdy księżyc zbliżał się do horyzontu wszyscy udali się na spoczynek. Nazajutrz szermierz skłonił się Mistrzowi i wielokrotnie przepraszał za najście. Wciąż dumny, acz przygnębiony ruszył w powrotną drogę. Jak się zapewne domyślasz, uczeń wypytał Mistrza, czemu nie walczył z szermierzem i czemu ów z samego rana opuścił Ich świątynię. Otóż wiedzieć musisz, że grzeczność i uprzejmość nie jest wymysłem słabszych, którzy w ten sposób pokazują obnażoną krtań, oczekując litości. Uprzejmość i skromność to przymioty ludzi bogatych duchem i wiedzą. Lata ciężkiej pracy uczą pokory i szacunku dla innego człowieka. Twoja uprzejmość daje mu szansę dostrzeżenia błędów, daje mu szansę samodzielnego dojścia do Prawdy. Szansę, którą wykorzysta lub nie - Ty jednak otwierasz mu drzwi. Wojownik musi być czujny, ale nie agresywny. Broni, ale nie atakuje. Nie robi tego ze strachu - jego pewność i spokój ducha pozwalają mu na bycie uprzejmym. Nie musi udowadniać nikomu ani niczemu swoich umiejętności. Sam dla siebie wciąż jest jednym ze studentów. Po wtóre, Wojownik jest wobec błędów pokorny. Nie tylko wobec swoich błędów, ale i błędów swoich przeciwników. To dlatego właśnie stara się nie doprowadzać do sytuacji bezpośredniej konfrontacji."
- Czyli mam być dla wrogów niczym miód? Wszak nie będą wtedy w ogóle mnie szanowali. Nie będę w stanie wygrywać, nie posiadając szacunku - bulwersował się uczeń.
- Opowiem Ci kolejną historię, lecz musisz zrozumieć, że całe życie jest walką, którą musisz toczyć, chcąc tego lub nie. Żeby wygrać, musisz nauczyć się wyciągać wnioski i osiągać kompromisy - ostatnie zdanie kawaler wypowiedział jakby do siebie. - Posłuchaj tej historii : "W pewnej wiosce wąż pokąsał tylu mieszkańców, że jedynie nieliczni odważyli się pracować w polu. Świętość Mistrza była tak wielka, że opowiadano, iż udało mu się oswoić węża i przekonać go, by w swoim postępowaniu nie uciekał się do gwałtu. Wkrótce mieszkańcy wioski zauważyli, że wąż stał się nieszkodliwy. Zaczęli więc rzucać w niego kamieniami i szarpać go za ogon. Pewnej nocy poturbowany wąż wśliznął się do mieszkania Mistrza, by się pożalić. Mistrz rzekł:
- Przyjacielu, przestałeś straszyć ludzi i to jest niedobre.
- Jak to? Przecież to ty nauczyłeś mnie postępować bez uciekania się do gwałtu?
- Prosiłem cię jedynie, byś przestał szkodzić... a nie - żebyś przestał syczeć!"
Gdy mistrz zakończył swoją opowieść młody hrabia spoglądał na niego z błyskiem podziwu w oczach.
- Skąd wyniosłeś tyle mądrości kawalerze? Szczerze mówiąc zaskoczyłeś mnie - w tym miejscu hrabia ukłonił się, wyrażając uznanie - i zyskałeś mój niekłamany podziw
- Dzięki Ci za miłe słowa. Mądrość wyniosłem z wielu ksiąg. Jednakże ta, którą teraz czytam jest największą z nich, a wszystkie inne są jedynie dla niej komentarzem. Jeśli chcesz ją przeczytać, jest twoja. Niech będzie moim małym darem dla ciebie.
- Dzięki za ten hojny podarunek - wybąkał uczeń.
Kawaler chwilę przyglądał się hrabiemu de Braggelone, po czym uśmiechając się wyszedł. Młody szlachcic drżącymi rękami otarł okładkę zakurzonego dzieła. Jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia, gdy ujrzał tytuł owej książki. Uśmiechnął się pod nosem, sam do siebie. Mistrz ofiarował mu książkę kucharską.
|
|
|
|
|
|