Główna
Warhammer ogólnie
Królestwo
Biblioteka
Kopalnia
Elfie siedliszcze
Obóz goblinoidów
Bestiariusz
Laboratorium Maga
Karczma
Akademia wojny
Komnata wiedzy
Gildia błaznów
Galeria
Rozdroża

Techniki manipulacji
Wypożyczalnia bagażników dachowych



Wielka księga sztuki wojennej:
Oblężenie

       Zdobywanie twierdz i zamków to jeden z najważniejszych elementów sztuki wojennej.
Jak zatem wyglądało typowe oblężenie? Nie można powiedzieć, ze było ono typowe, bowiem tak na prawdę różne metody stosowano na różne umocnienia. Charakter fortyfikacji, tzn. jej wielkość, kształt, położenie topograficzne oraz materiał, z którego została wykonana, a także siła oblegających i oblężonych, pora roku i dostępność żywności czy budulca powodowały, ze stosowano różne dostosowane do warunków metody. Zawsze jednak istniały pewne cechy wspólne i charakterystyczne.
        Pierwsza rzeczą było to, ze obrońcy mieli przewagę wysokości. Chodzi tu o to, ze każdy zamek, gród, czy inne umocnienie musiało poprzez jakieś wyniesienie górować nad oblegającymi. W tym celu powstawały na wzgórzach, sztucznych bądź naturalnych, a także posiadały z reguły wysokie mury lub wały o ile nie była to twierdza murowana. Prawie wszystkie warownie miały przynajmniej jedna wieże, z której w razie potrzeby rażono przeciwnika. Stanowiła ona tez często ostatni "bastion" oporu, gdy przeciwnik sforsował mury, stad tez wejście do takiej więzy znajdowało się zawsze powyżej poziomu chodnika muru bądź majdanu, a dostęp do niego odbywał się po drewnianych, łatwych do zniszczenia schodach, lub drabinach, które wciągano potem do środka.
Przewaga wysokości pozwalała razić z większa precyzja i siłą wroga, będąc samemu często poza zasięgiem, przynajmniej, jeśli chodzi o bron ręczną. Przewaga ta miała jeszcze inna zaletę; podejście pod górę w ciężkiej zbroi kosztowało atakujących wiele wysiłku, byli oni wtedy łatwym celem dla obrońców, gdy nieco ociężale darli się na mury.
Obrońcy poza przewaga wysokości zapewniali sobie często niczym nie zasłonięte przedpole by móc razić z machin miotających przeciwnika na większą odległość, ale także po to, by w porę wykryć atakującego niespodziewanie wroga. W tym tez celu wycinano drzewa w promieniu kilkuset metrów, a w skrajnych przypadkach palono podgrodzia by nieprzyjaciel nie miął osłony podchodząc pod mury jak i oblegając sama twierdze. Aby utrudnić jeszcze podejście budowano fosy wypełnione woda lub suche, kopano strome rowy najeżone palisadami lub zasiekami a także wały. Wszystko to znacznie wydłużało czas podejścia, a tym samym wystawiało atakujących na znacznie dłuższy ostrzał. Fosy i rowy skutecznie przeszkadzały w podprowadzeniu pod mury machin oblężniczych. Aby bowiem dosięgnąć korony murów należało albo zasypać fosę, czy zrównać rów, co zawsze pociągało za sobą ogromne straty, albo wybudować dłuższy, znacznie cięższy pomost, ale to także narażało atakujących na straty, bowiem czas przebiegnięcia wojska po pomoście był dłuższy, zatem ryzyko śmiertelnego postrzału większe.
Atakujący mogli uciec się także do próby wzięcia fortecy głodem. Należało jednak zapewnić sobie stale dostawy żywności, a odciąć od zaopatrzenia obleganych. Aby to jednak uczynić trzeba było posiadać duże siły, by zamknąć pierścień wokół twierdzy a jednocześnie częścią wojska zdobywać żywność dla siebie i przepatrywać drogi celem wykrycia i ujęcia wycieczek wroga po świeże mięso i zboże. Wymagało to czasu i sporych sił, jednak pozwalało zaoszczędzić potencjał ludzki o ile oczywiście udało się zapewnić takiej liczbie wojska wyżywienie, często, bowiem było tak, ze oblegającemu wiodło się gorzej od oblężonego. Obrońcy mieli zawsze zgromadzone zapasy, chyba, że atak nastąpił niespodziewanie i nie zdołano uzupełnić spichrzy. Atakujący zaś zmuszeni byli z czasem do coraz dalszych wypraw po, żywność, której zabrakło już w okolicy. Zdarzało się zaś nieraz, ze by dodać strat przeciwnikowi, obrońcy uchodzący do twierdzy zabierali ze sobą bydło a pola i zasiewy palili, wszystko po to, by utrudnić oblężenie. Dlatego jeśli uciekano się do tego sposobu, czyniono to późnym latem, kiedy okoliczna ludność żebrała już zboże z pól miała wiec pasze dla koni i bydła, czym można było z kolei nakarmić ludzi i prowadzić oblężenie.
       Można było tez uciec się do prób podkopania się do wody gruntowej i skierować ja, lub rzekę zaopatrująca grodowa studnie, w inne miejsce omijając umocnienie. Kiedy to się udało, obrońcy nie mogli się długo opierać, bez wody opadali z sil a także szybko umierali? Był to doskonały sposób, jednak wymagał wiedzy, umiejętności i przychylności losu, bowiem nie zawsze ujecie wody znajdowało się blisko murów.         Oblegający mogli spróbować szczęścia przez niespodziewany atak, przeprowadzony zwykle w nocy lub o świcie. Chodziło o to by zaskoczyć niespodziewającego się niczego wroga i wedrzeć się na mury, lub wyłamać bramę nim załoga zdąży zorganizować skuteczna obronę. Próbowano tez ataków dziennych, gdyż istniała szansa, ze obrońcy nie zdąża zamknąć bramy, która była w dzien. otwarta. Gdy taki atak się udał oszczędzał wielu strat atakującym.
       Jedna z metod zdobycia umocnienia, zwłaszcza drewnianego, była próba podpalenia samych murów i tym samym osłabienia ich, bądź tez wszczęcia pożaru wewnątrz obwarowań. Można to było dokonać przez obłożenie muru faszyna, słoma i chrustem a następnie podpalenie tego stosu. W efekcie pożaru mur mógł się zawalić, na pewno zaś był w tym miejscu mocno osłabiony. Istniała szansa, ze pożar przenosił się na zabudowania wewnątrz pasa murów, jeśli nie udało się, stosowano płonące strzały i maźnice ze smoła wyrzucane do wnętrza przez machiny miotające.
        Nie mogąc zdobyć umocnienia w otwartej i uczciwej walce, zawsze pozostawała możliwość przejęcia go zdrada lub fortelem. Nie były to jednak metody chwalebne i godne rycerza, co nie przeszkadzało oczywiście ich stosować, gdy korzyści były niewspółmierne do zmazy na honorze. Ciekawym sposobem było wmówienie obrońcom przez podstawionych ludzi klęski wojsk śpieszącym na odsiecz, gdy prawda była zupełnie inna. W wyniku przeświadczenia o dalszej bezsensownej walce obrońcy uzyskali honorowa kapitulacje. Tu trzeba także poruszyć element zdrady. Sabotaż był bardzo skuteczną metodą, gdyż pozwalał zadać straty obrońcom, a co najważniejsze niszczył morale.
       Oblegający mieli jeszcze jeden sposób na zdobycie umocnienia, był on jednak najtrudniejszy, wymagał, bowiem wiedzy inżynieryjnej i wykwalifikowanych robotników. Chodzi mianowicie o podkop, jaki mógł dobrze przeprowadzony spowodować zawalenie się części muru, czy baszty. Uczyniony tym samym wyłom stawał się doskonała droga do środka twierdzy. Sposób ten wymagał fachowej wiedzy inżynieryjnej i był tez bardzo niebezpieczny, bowiem nie należało kopać daleko od muru, lecz w jego bliskości. By nie narażać się na ataki obrońców należało przy tym wykopać rowy i nasypy, za którymi można by prowadzić bezpieczniej prace ziemne. Istniało tez ryzyko, ze walący się fragment muru przygniecie kopiących pod nim w najmniej spodziewanym momencie.
       Jak zatem widać oblegający mieli wiele sposobów na zdobycie twierdzy, jednak oblegający również nie byli bez szans? I oni mogli na wiele sposobów utrudniać oblężenie. Ciekawe przy tym jest to, ze pewne działanie z jednej strony powodowało przeciw działanie drugiej, tak, ze sztuka oblężnicza stale rozwijała się.
        I tak możliwość wzięcia głodem powodowała konieczność posiadania w zamku odpowiednich zapasów, stale uzupełnianych i gromadzonych w spichlerzach. Aby zaś nie zabrakło wody potrzebnej nie tylko do picia, ale tez do gaszenia zarzewi ognia, kopano nowe studnie o różnej głębokości, starając się, by były głębsze niz. poziom wód gruntowych.
Podczas oblężenia potrzebne tez były skóry, liny, stosy głazów i belek do miotania i tarasowania wyłomów, worki z piaskiem, oraz oczywiście bron i strzały do luków i kusz, także wałowych. Wszystko to musiało być magazynowane i odnawiane, bowiem takie materiały jak skóry czy liny szybko się niszczyły. Obrona twierdzy polegała w zasadzie na trwaniu na umocnieniach i zarzucaniu przeciwnika gradem strzał i kamieni. Rzadko starano się walczyć poza dającymi przewagę oblężonym murami. Niemniej wycieczki by utrudnić oblężenie zdarzały się dosyć często, były to jednak krótkie potyczki, po których natychmiast wycofywano się do wnętrza umocnień, nieraz mając za sobą na karku napastników.        Zasadniczym elementem fortyfikacji ówczesnych były mury i na nich opierano cala obronę. Z czasem mury zaczęły posiadać drugi pas umocnień, tzw. mury zewnętrzne. Wzrastała tez liczba więź i baszt, które wzmacniały ogień obrońców. Wysuniecie baszt na zewnątrz lica muru powodowało możliwość prowadzenia obrony flankującej, czyli wspierania ostrzałem murów wzdłuż jego boku a nie jak do tych czas tylko na wprost. Baszty umieszczano zwykle, co kilkadziesiąt kroków tak by ostrzał z nich był jak najbardziej skuteczny. Mury stanowiły główna linie obrony. Były one wysokie i masywne, przez co trudne do sforsowania i zniszczenia. Na szczycie znajdowała się korona muru wraz z chodnikiem i dobudowanym gankiem dla obrońców, dodatkowo osłaniał ich krenelaż, czyli ciąg blanek i prześwitów miedzy nimi, by móc skutecznie i bezpiecznie prowadzić obronę. Istniał jeszcze jeden nieco inny sposób obwarowania, mianowicie twierdza zbudowana z budynków umieszczonych przynajmniej z trzech stron, tworzących zwarta zabudowę. System ten był lepszy od wolno stojącego muru, gdyż posiadał większa wytrzymałość na ostrzał i działania taranów. Poza tym przebicie jednej ściany nie powodowało automatycznie powstania wyłomu w umocnieniach, bowiem w ciasnych pomieszczeniach trudno się walczy, a zdecydowanie lepiej broni. Dlatego wtargniecie wojska prze dziurę w ścianie budynku nie oznaczało upadku twierdzy. Zawsze można było wyprzeć napastników. Dziwi, zatem mała popularność tego systemu, być może był on znacznie kosztowniejszy od postawienia wolno stojącego mury.
Stosunkowo najsłabszym miejscem w systemie murów był wjazd. Aby zabezpieczyć bramę budować zaczęto wieże bądź cale budynki bramne. Ich zadaniem było wzmocnienie wjazdu ( grubsze przez to mury) i wsparcie ogniem zagrożonej pozycji, na niej, bowiem skupiał się najsilniejszy atak. Wieże bramne były to wieże nadbudowywane nad bramami, można by rzec, ze były to zmodyfikowane i unowocześnione wersje wczesnośredniowiecznych samborzy. Ich zasada była jednak nieco inna, teraz ceglane bądź kamienne wieże były odporne na pociski, zaś by podejść pod bramę i wyłamać ja napastnicy narażali się na strzały i kamienie lecące od frontu, ale tez i od góry przez specjalnie wykonane nad bramami wykusze. Brama sama była wykonana mocnych dębowych desek okutych żelaznymi sztabami, często dostęp do niej utrudniała stalowa brona, czyli krata opuszczana w dol. Budynek lub wieża bramna mogła być wzmocniona przedbramiem, czyli otwartym od góry prostokątnym budynkiem, często posiadajacym ganek i blanki do ostrzalu tloczacych sie przed brama napastników.
Bardziej na zewnątrz wysunięta cześć umocnień stanowiła Brema, czyli pas ziemi przed murami utrudniający atak, dodatkowo tak wąski by nie zmieściło się za dużo ludzi na nim na raz. Brema utrudniała także dostawienie więzy oblężniczej, bowiem odsuwała ja bardziej od muru. Za Brema, bardziej na zewnątrz znajdował się system fos i wałów również utrudniający podejście. Dodatkowo w fosie mogła znajdować się woda, jednak w zimie zamarzała ułatwiając podejście atakującym.
Podejście załodze przez system fos do bramy ułatwiał most często zwodzony, jednak dla napastników podniesiony most stawał się kolejna przeszkoda broniąca dostępu do bramy. Warto tu także wspomnieć o wciąż popularnych jeszcze w tym okresie grodach drewnianych. One również miały swoje zalety, bowiem trudniej na przykład było zniszczyć taranami i pociskami umocnienia. Konstrukcja zdrewniano ziemna wałów powodowała duża sprężystość a co za tym idzie odporność na uderzenia. Było je paradoksalnie trudniej zniszczyć w ten sposób, niz. mury ceglane. Aby konstrukcja taka nie zapaliła się łatwo, oblepiana była polepa gliniana i trzcina. Gdy warstwa ta stwardniała nie można jej było podpalić. Umocnienia te trawił ogień dopiero po zniszczeniu polepy przez atakujących, albo siekierami albo pociskami.
       Konfrontacja między oblężanymi i oblężającymi była, jak widać bardzo ciekawa. Zwykle zdobycie twierdzy wymagało większej inwencji niż wygranie bitwy.




Dzialalnosc zawieszona